Gotuję. Codziennie. Nie da się tego w żaden sposób ominąć 🙂
O naszych 5 talerzach jest ta historia – jem ja i 4 moich synów.

Zapraszam na mojego bloga, znajdziecie mnie też tu: https://www.facebook.com/garnkiwruch.
Poniżej trochę o moim podejściu do kuchni i gotowania.

Lubię gotować.
Przyjęłam kilka podstawowych kuchennych założeń. Sprawdzają się, więc je stosuje, eksperymentuje, dla własnej uciechy i by uciec nudzie.

  1. Wegetarianizm to moja podstawa, tu nie uznaję wyjątków. Staram się jak najbliżej podejść do weganizmu, ale jemy jajka i miód, a czasem trochę sera…. no w każdym razie nabiał to raczej dodatek, tam gdzie akurat jest to wygodne. Unikam zamienników mięsnych potraw, rzadko są smaczne, skład pozostawia wiele do życzenia, nie gonię też tradycyjnych mięsnych smaków, chyba ich nawet już nie pamiętam 🙂
  2. Przyrządzam proste potrawy. Kilka składników, nie za wiele smaków naraz, wyraziście.
  3. Staram się, by posiłki składały się z kilku potraw, ponieważ wychodzę z założenia, że każde z dzieci powinno móc wybrać minimum 2 z proponowanych składników. Nie, nie, nie, nie oznacza to że gotuję 5 obiadów. Pomaga to, że dzieciaki raczej lubią naszą kuchnię, a indywidualne preferencje i smaki dotyczą poszczególnych składników. Ugotowanie osobno różnych jarzyn, pozwala potem dowolnie łączyć je na talerzach. Mamy też kilka pewniaków, które każdy je.
  4. Dania muszą być smaczne, mieć charakter, zapach, używam więc różnych przypraw.
  5. Staram się by składniki były różnorodne, a dieta całościowo w obrębie każdego tygodnia dostarczała wszystkich niezbędnych składników, w końcu rośnie się i trenuje w tym towarzystwie.
  6. I wiecie, niektórzy dziwnie na mnie patrzą, gdy mówię że u nas jeśli ktoś nie chce zjeść śniadania, obiadu czy kolacji, to go nie je, zje później albo wcale… mam zgodę by dziecko nie jadło jeden dzień, pilnuje tylko bardzo, żeby piło. Ale takich dni w całym naszym wspólnym życiu chyba jeszcze nie było.
  7. Ograniczamy cukier w diecie, szczególnie unikam gotowych sklepowych słodyczy. Przeczytajcie choć jeden papierek z batonika, przy składzie ciastek boli mnie głowa, i proszę wierzcie mi, to bardzo trudna droga, ale uważam że długoterminowo, opłaca się i to bardzo.

A to teraz o tym dlaczego zdecydowałam się publicznie zabrać głos w sprawie jedzenia.

Jestem wegetarianką od ponad 15 lat. Oznacza to że byłam wegetarianką przez 4 ciąże. Każdy mój syn jest wegetarianinem od urodzenia. Od lat kilkunastu rożne osoby pytają mnie, co ty jesz, jak karmisz dzieci? Szczerze – nie lubię tych pytań. Początki wegetariańskiej diety nie były oczywiste, początki karmienia dzieci 11 lat temu, też przynosiły różne lekcje i wątpliwości. Niemniej jednak jemy wszystko przecież – owoce, warzywa, jajka, a nawet trochę sera – wykluczyłam z naszej diety jeden składnik – mięso! Więc o co tak naprawdę chodzi w tym pytaniu co jemy?

Czy to co jemy nam wystarcza? Czy da się zjeść do syta? Czy to zdrowe?

Tak. Autorytety świata medycznego już potwierdziły, że prawidłowa dieta wegetariańska jest zdrowym wyborem, także dla dzieci.

Tak, w mojej rodzinie praktyka to potwierdza. Dzieciaki zawsze miały dobre wyniki badań, praktycznie nie chorują, rozwijają się prawidłowo, trenują, mają prawidłową masę ciała, są ruchliwe i ciekawe świata.

Tak. Donosiłam 4 ciąże, a lekarki mówiły, że moje wyniki badań są zadziwiające, że mało która ciężarna wszystkożerna mama ma tak dobre wyniki jak ja. Ostatnio, no muszę się pochwalić, lekarka zapytała mnie co jem, że mam tak doskonałe wyniki badań, i że obecnie takie wyniki mają niektórzy 20 -latkowie (no ja trochę starsza jestem).

Dlatego chcę poprzez mój blog pokazać Wam co jemy, dzień po dniu, na wszystkie podstawowe posiłki. Bo da się,  nie trzeba wydawać fortuny na żadne specjalne składniki, bo jest smacznie i ciekawie, bo powtarzanie dań jest naturalne, bo szukanie inspiracji jest super, bo przez żołądek to wiecie, do wielu można serc 🙂

Egoistycznie to robię, bo wciąż zastanawiam się co dziś będziemy jeść, a tu będę mieć ściągę na każdy kolejny rok.

W tym miejscu chcę dzielić się pomysłami i przepisami, które wykorzystuję na co dzień w mojej kuchni.

Postawiłam sobie wyzwanie – opiszę nasz codzienny jadłospis – postaram się by robić to jak najczęściej, najlepiej każdego dnia, szczerze, i bez ukrywania niewygodnych faktów, a co najmniej opowiem o jednej potrawie jaką w danym dniu ugotowałam, podam przepisy (lub wskażę źródło), podpowiem jak wykorzystać to co pozostanie niezjedzone. Uzyskujecie wgląd „live”, gdyż w codziennym gotowaniu nie ma czasu na poprawki. Nie unikniecie też pewnych rodzinnych anegdotek i historyjek spod i zza naszego rodzinnego stołu.

Dużym wyzwaniem są zdjęcia. Chce Wam pokazać nasze codzienne domowe garnki i talerze, i tak kolacja ugotowana o 19, nie będzie czekać na odpowiednie światło, nie zawsze zobaczycie dodatki, bo po prostu zabraknie czasu by układać dekoracje, a niektóre potrawy są po prostu niefotogeniczne :). Fotografuję moim telefonem, posługuję się tylko światłem, które mam w swojej maleńkiej, ślepej kuchni, lub ogródkowym klimatem. Nie obrabiam zdjęć w żadnym programie.

W chwili obecnej gotuję i dobieram składniki potraw bardzo intuicyjnie. To efekt mojej 12 letniej podróży, o której opowiem kiedyś jeśli chcecie. Nie jestem specjalistą w zakresie żywienia, to nie jest poradnik, kurs, recepta na cokolwiek. Wszystko co przeczytacie to zapis mojego osobistego doświadczenia.

Korzystajcie z moich inspiracji, niezależnie od poglądów kulinarnych! Piszcie mi o swoich przepisach, pomysłach, jeśli pozwolicie, wykorzystam je w kuchni i na blogu.

Zapraszam Was do wspólnego gotowania, chodźcie ze mną, bawmy się razem i smakujmy świat!

 

Nazywam się Katarzyna Wolińska, z zawodu i zamiłowania jestem psychologiem, prywatnie mamą czterech chłopców,
a moją główną pasją są górskie wędrówki i spotkania z ludźmi.

 

Jestem wyłącznym autorem (posiadam wszelkie prawa autorskie) wszystkich zamieszczanych na tej stronie treści (chyba że zaznaczyłam że jest inaczej), kopiowanie i udostępnianie artykułów, zdjęć, przepisów i tekstów możliwe jest tylko pod warunkiem podania mojego nazwiska, oraz źródła i linku do oryginalnej treści.