Menu:

1. Owsianka.
2. Makaron z soczewicą – wariacje na temat, i sałatka.
3. Kanapki z pasztetem soczewicowym, domowym.

Jajecznica, tym razem na cebulce dymce, a więc był i akcent zielony. To było zdecydowanie najbardziej słoneczne danie dzisiaj.
Trudno powiedzieć czy na pozostałe kolory wpłynął fakt, że padał dziś deszcz calusieńki dzień…
Obiad.
Chciałam wkleić tu zdjęcie z Jadłonomi, i napisać że oto przepis, ale w trakcie gotowania wprowadziłam taką ilość zmian, że oryginalny przepis stanowił cenną, ale jedynie inspirację. Rzadko planuję potrawy na dany dzień, wstaję i wiem co zrobię, lub pomysł pojawia się w trakcie dnia. Z tego powodu brakuje czasem składników, przypraw… Ale dla mnie to właśnie w gotowaniu jest najfajniejsze – mogę swobodnie potworzyć.

To było tak: zielona namoczona soczewica (400g), ugotowana razem z 5 grzybami shitake, sosem sojowym – 2 łyżki i oliwą 2 łyżki, plus woda lub bulion. Nie mam idealnej proporcji, ja wlałam za dużo wody. Idealnie jest wtedy, gdy po 20-25 minutach soczewica jest ugotowana, wody nie ma, i skwierczy tylko olej na dnie.

1 dużą cebulę, 2 marchewki i kawałek selera pokroiłam w drobniutką kosteczkę, taką mini mini. Wrzuciłam na olej, na patelnię, i pod przykrywką dusiło się to jakieś 7 minut, z następującymi przyprawami – cynamon – kawałek niezmielony, potem wyjęty, ostra papryka, garam masala, pieprz mielony – po łyżeczce.
Dorzuciłam soczewicę (wyjęłam uprzednio z niej grzyby) – trochę więcej niż połowę z tego co było ugotowane, i około 2 szklanki passaty pomidorowej, troszkę soli.

Po intensywnym pomieszaniu, i połączeniu składników, w dużym garnku zmieszałam soczewicę z ugotowanym makaronem.
Dobrze smakuje podane z utartym żółtym serem. Powiem, że to danie zniknęło w ilości, która zrobiła na mnie wrażenie 🙂

Wystąpiła sałatka z białej kapusty, marchewki i prażonego słonecznika, doprawionego solą i oliwą.

Dołączam też oryginalny przepis, też wychodzi pysznie, i przy okazji możecie zobaczyć jak „pływam” w kuchni 😉

 

Z pozostałej soczewicy zrobiłam pasztet. Grzyby zmiksowałam, dodałam mąki z ciecierzycy, 2 jajka, pieprz, 5 ząbków czosnku przeciśniętego przez praskę, oraz niezjedzone na śniadanie płatki owsiane. Ok 40 minut w 185 stopniach i przepyszny pasztet, lekko ciepły testowaliśmy na kolację. MNIAM.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *