Menu:
1. Jajecznica!
2. Lasagne.
Tak! Dziś śniadanie przygotował D, i nie była to owsianka!
A obiad i kolacja wystąpiły na jednej foremce. Lasagne. Mało fotogeniczna. Sos powinien być bardziej gęsty. TO danie zwykle zapewnia nam dwa posiłki, czasem nawet w jednym dniu.
Lasagne z soczewicą.
SOS. Smażę cebulę i czosnek, z solą, pieprzem, (ostrą papryką), curry, tymiankiem. Wygląda na to że to jedyny słuszny zestaw przypraw na ten tydzień! Dodaję pomidory, smażę do miękkości. Sos można zmiksować, można nie. Dodaję ugotowaną wcześniej zieloną soczewicę, mieszam i gotowe.
W naczyniu do pieczenia (najlepiej żeby miało pokrywkę; kupiłam raz takie, specjalnie do lasagne, i zgubiłam je, pomiędzy autem a domem… do dziś nie wiem jak!) układam na zmianę makaron i sos. Na górę układam plasterki żółtego sera. Można je dodać w połowie pieczenia, jeśli jak ja, macie naczynie bez pokrywki. Ser można posypać ostrą lub słodką papryką.
Pieczemy tyle ile zaleci producent makaronu lasagne. Ważne żeby brzegi makaronu były dokładnie przykryte sosem.
Można dodać też warstwę sosu beszamelowego – albo pod ser, albo na każdą warstwę sosu pomidorowego. Ja tak nie robię, bo nie lubimy tak.
Smacznego!