Menu:
1. Jajecznica.
2. Tikka masala ze smażonym tofu i ryżem.
3. Kulebiak.
Ha! Skończyły się płatki owsiane, nie było bananów, ani słodkich gruszek. Na śniadanie D zrobił więc jajecznicę. No zdaję sobie sprawę, że nie jest to zbyt oryginalny zamiennik owsianki. Popracuję nad tym chyba 🙂
W każdym razie to super sprawa, kiedy dzieci samodzielnie gotują!
Przepis na tikkę masalę już był 🙂 o tu: https://www.wegannerd.com/2015/01/tofu-tikka-masala.html
Na razie statystycznie jemy tę potrawę raz na miesiąc.
Dziś, jak zwykle z ryżem. I tu pojawiają się refleksje na temat sposobu gotowania ryżu. A właściwie efektu końcowego. Ryż w indyjskiej knajpce będzie raczej na sypko, ale u nas będzie taki w sam raz do jedzenia pałeczkami, lub taki jak do sushi. Nie ciapa, nie. Ale mokry i gęsty, z wyraźnie wyczuwalnym każdym ziarenkiem.
Na fotce widzicie tofu wędzone, otoczone przyprawami i mąką z cieciorki. Robi się to tak, według mojej modyfikacji: trochę curry, trochę imbiru mielonego, trochę papryki ostrej. Proporcje wg upodobań. 2-4 łyżki mąki z cieciorki, w zależności od ilości tofu. Wszystkie te proszki wsypujemy do czystego woreczka. Mieszamy. Do woreczka dodajemy kostki tofu, i mieszamy – ta metoda gwarantuje szybciutkie i równomierne otoczenie tofu przyprawami.
Następnie na gorącym oleju smażymy, mieszając tak, by kostki tofu usmażyły się z każdej strony.
Wystąpiła również surówka, ale właściciel posiłku ze zdjęcia wzgardził nią 🙂 A była prosta i smakowita: poszatkowana kapusta biała, starta drobno marchewka surowa, odrobina soli, oliwa z oliwek, oraz prażone ziarna słonecznika.
Kolacja – kulebiak. To był mój sposób na zagospodarowanie gotowanej kiszonej kapusty, która już kolejny dzień czekała na swój występ. A wystąpiła w towarzystwie smażonych pieczarek z cebulą, otulona rulonikiem drożdżowego ciasta. Barszcz sprzed dwóch dni doskonale uzupełnił smaki.
Byli tacy, co jedli gotowaną kukurydzę, w końcu nie każdy lubi kulebiaka…
