Menu:
1. Jajecznica z cebulą i chlebem.
2. Makaron z sosem pomidorowym i soczewicą.
3. Tortille na bogato.
Pszenica towarzyszyła nam dziś w każdym posiłku.
Na śniadanie chciałam zrobić owsiankę, ale napotkałam opór. D zadeklarował wykonanie jajecznicy. Deklaracje wypełnił, z tym, że dałam się namówić na pokrojenie cebuli. Chyba z zaspania, bo płakać mi się chciało, przez wszystkie 3 cebule.
Medal temu, kto potrafi sfotografować jajecznicę, szczególnie jeśli nie ma żadnych dekoracji.
Pszenica – chleb.
Obiad zaplanowałam dziś bardzo prosty.
Makaron spaghetti – pszenica – w wydaniu pełnoziarnistym (no nie spotkała się z uznaniem, jako że wiadomo ze zwykły makaron jest lepszy :)).
Sos pomidorowy – listopadowe pomidory nie przekonują mnie już smakiem. Dobrze, że mam zamknięte w słoikach ich letnich poprzedników.
Na patelni – olej, curry, dużo oregano, sól, cebula (2), czosnek (4 ząbki). Gdy cebula zaczyna być szklista, wlewam pomidory z butelki. Duszą się tak kilka minut pod przykrywką. Sos zagęszczam trochę mąką ziemniaczaną (rozpuszczona w zimnej wodzie, wlewam powoli, do gotującego się sosu, mieszam do całkowitego połączenia, gotuję 1-2 minuty).
Soczewicę czerwoną gotuję osobno, tylko posoloną.
Na stół sos wjeżdża w 2 miskach – w 1 tylko pomidorowy, w 2 – pomidorowo – soczewicowy.
To proste i szybkie w zrobieniu danie, jest rewelacyjne w smaku!
Kolacja. Źródło pszenicy – tortille.
Postanowiłam znaleźć przepis i robić tortille samodzielnie. Te proste placki, w sklepowym gotowcu, mają w składzie niestworzone nazwy składników. Czasem kusi mnie, żeby rozszyfrować ich znaczenia, ale zwykle są ważniejsze tematy.
Kompromisowym rozwiązanie są tortille ze sklepu na C.
Do środka zapakowaliśmy dzisiaj, w dowolnych konfiguracjach, co następuje:
– humus zrobiony raz dwa, z przepisu podstawowego / pasta z gotowanej soczewicy, pozostałej z obiadu
– ogórki kiszone
– pomidor suszony
– sałata
– tofu wędzone
– papryka
– ogórki zielone
– plasterki sera.
