Menu:
1. Owsianka i koktajl.
2. Naleśniki z serem lub dżemem.
3. Zupa ogórkowa lub żurek.
Koktajl powstał z bananów i pomarańczy, jako że innych owoców w domu brak. Z jakiegoś powodu koktajl robię tylko wtedy, gdy banany nie mogą już dłużej czekać, i zwykle rano, więc zakup choćby paczki mrożonych owoców jakoś jest poza zasięgiem. Wiem, można by zrobić zapas.
Niektórzy zjedli więc owsiankę z koktajlem, inni tradycyjnie z bananem i jabłkiem, oraz gruszką, w towarzystwie dżemu od babci – z zielonych pomidorów, lub wieloowocowego.
Naleśniki w bardzo spontaniczny sposób pojawiły się na talerzach. Najstarszy mój syn, zapragnął tak bardzo zjeść je z białym serem i miodem, że samodzielnie zrobił ciasto, i usmażył połowę naleśników. Pozostali uznają w naleśnikach dżem.
Zupa – wywar z przepisu podstawowego, posłużyła jako baza do zupy ogórkowej – do pokrojonych warzyw utarłam jeszcze 3 kiszone ogórki, i dolałam trochę ukiszonej wody.
Co do żurku – ponieważ w wywarze nie było ziemniaków, ugotowałam kilka, od razu pokrojonych, w towarzystwie kilku suszonych grzybów i ziela angielskiego (kilka ziarenek).
Do wywaru dodałam gotowy żurek butelkowy, zagotowałam razem, dodałam majeranku, ziemniaki, a na talerzu jajko.
Żurek jedzą moi starsi synowie i ja, i myślałam, że dużo mamy tej zupy, i że na jutro starczy, ale jak się o 20 kończy trening na zimnym i mokrym, to się potem ma apetyt 🙂
Nie wiem, czy lubicie żurek, ale ten zrobiłam doskonały! Patrzę na to zdjęcie i wciąż czuję ten zapach!